sobota, 22 maja 2010

Shave his bells with a rusty razor

Piątkowego wieczoru to bym normalnie nie zdzierżył będąc sam w domu. Na szczęście jest to piątek i na szczęście zawsze się coś zdarzy - jak to w piątek. Wystarczy włączyć radio i już jest ciekawie. Dzisiaj specjalne wydanie audycji Thrashing Madness w Radio Afera.

Klimat jest taki: gorąco i parno w pokoju, dymu pełno od peta, w głośniku drą się same usmolone diabły. Jakbym widłami w dupę dostał.

Przeglądając klaser, zastanawiam się, co by tu dzisiaj przy głośniku zmątwić w sprawie dzisiejszego wpisu. O drukowanych belzebubach raczej mogę zapomnieć, gitar na znaczkach też mam jak na lekarstwo. Dobra, jakbym się uparł to być może jakiś z Elvisem bym znalazł... [sic!]

Co tu kryć. Poczty, niczym wody święconej, raczej unikają drukowania znaczków w jakikolwiek sposób powiązanych z tym całym rogatym jazgotem. To normalne. Ameryki tu nie odkrywam. Jednak jak kto się uprze, to w USA kupi wszystko.

***

No, ale ja tu pitu-pitu, a jest piątek; a w piątek wieczorem to lubię sobie pójść do knajpy i pośpiewać szanty. Zatem dzisiaj - pocztóweczka ze stateczkiem. Przysłała mi ją Barbara. I aby zbytnio nie odpływać od tematu - kartka jest z USA.


Na zdjęciu: szkuner gaflowy Roseway. Została ona zwodowana 24 listopada 1925 roku w stoczni John F. James & Son w Essex, w stanie Massachusetts. O dziwo, nie był to zwykły statek do połowu ryb. Roseway była używana tylko sporadycznie, z bardzo prostego, ale interesującego powodu: powstała jako tajna broń dla obrony amerykańskiego honoru w starciu z Kanadyjczykami w popularnych wtedy międzynarodowych zawodach rybackich. Dlatego też musiała być utrzymywana w idealnym stanie. Każdej zimy budowano jej coś na kształt domku, garażu. Ale to jeszcze nic! Tak o nią dbano, że specjalnie myto przeznaczony do pieca węgiel, nim wniesiono go na jej pokład! W 1934 roku Roseway ustanowiła rekord połowu mieczników: 74 sztuki w ciągu jednego dnia. Gdy nadeszła wojna, wszystko wywróciło się do góry nogami...

Tych ciekawskich dalszego losu tego szkunera zapraszam na jego oficjalną stronę, a kto chce wiedzieć po jakich morzach i oceanach żegluje teraz, niech zerknie tutaj.

Wracając do kartki. Z tyłu, na znaczkach Elvisa nie ma, ale są inne słynne amerykańskie wynalazki: amerykański clock, krzesło Chippendale'a, jest jazz i jest też Chrysler, i żeby było bardziej po amerykańsku, to różowy. Model 300C z 1957 roku. (Ten najnowszy ma taaakiego grilla, że spokojnie można by na nim zrobić barbecue dla całej załogi).


Jakby kto nie wiedział, to Chippendale to nie człowiek, który na meczach macha pomponami, ale XVIII-wieczny król mebli. Miał na imię Thomas.

***

"What shall we do with a drunken sailor
What shall we do with a drunken sailor

What shall we do with a drunken sailor

Early in the morning?"